nie mogę już płonąć
błyszczeć dłużej
w purpurze względu
bezwględnie
niemożliwa niemoc
odrętwiałość
paraliż całości kładzie synaps
całe roje na łopatki
antruaż trwa cyk cyk cyk
bluszowatość rozchodzi się to tu i tam
na wyciągnięcie jednej łzy
drży tyle rzeczywistości
oczywistości niebanalnej
zachodzą mgielną kurtyną
grzeszne omamy
trywialne urojenia
wzdychając
odrywam wzrok
z niedowierzaniem
uniesień ...
* z łac. niedowierzanie