Zobacz to, czego nie widać: recenzja filmu ,,Strefa interesów'' / Joanna Waszkowska

Zobacz to, czego nie widać: recenzja filmu ,,Strefa interesów'' / Joanna Waszkowska

A więc ,,Strefa interesów".

To jest wyłącznie film dla przygotowanego widza. Historycznie, by rozumieć aluzje i kulturowo, by pojąć grę symboliką kadrów.

Testem na tę drugą umiejętność jest już sam początek. Kilkuminutowy spopielały kadr wypełniony pustką kurzu i kakofonią agresywnych dźwięków rytmicznie obniżających swą tonację.

W filmie niemalże nie ma podkładu muzycznego, poza gardłowymi rykami nocy, bulgotem odzwierzęcym, należącym do przestrzeni negatywu, reprezentującego wszystko to, co jest za ogrodzeniem willi, a co umieszczone zostało poza zasięgiem tej kolorowej "prawdy" świata. Obcy świat dla mieszkańców willi jest równie nieprawdopodobny, jak czytana w tle tych negatywowych kadrów baśń, swym okrucieństwem nieprzystająca do beznamiętnego zamykania w piecu wiedźmy przez Małgosię.

Przejaskrawione kolory ogrodu i mdła willa. Precyzyjny Rudolf głosem nieuznającym sprzeciwu podaje telefonicznie rozkaz zakazujący bezmyślnego kaleczenia krzaków bzu. Tym samym głosem rozdysponowuje działania wymagające wyjątkowej mobilizacji w temacie węgierskich Żydów. Swojej kici wyznaje, że zastanawiał się, jak zagazować ludzi na bankiecie. i te jego przekradanki tunelami do obozu. i szczera troska o dzieci i konia.

Rudolfowa kicia lubi jedwabną bieliznę prosto z Kanady, futro przywiezione na taczce (która tak dłuuuugo jedzie w równoległym ujęciu, jakby z końca świata) i kolor szminki znalezionej w nieswojej kieszeni. Lubi też ogrodnika, dawanie łapówek i poczucie władzy, gdy kieruje groźby w stronę służby biegającej po domu jak zdrętwiałe, kartonowe dekoracje.

Jedna z córek lunatykuje. Starszy syn bawi się złotymi zębami. Młodszy ma wyuczony mechanizm niepatrzenia. Piastunka nocami pije z gwinta.

Krzyki słychać zza płotu. Nocą czerwieni się komin.

Najokropniejsze sceny:

1) przekopywanie nawozu w ogrodzie tuż przy murze obozu. Nawóz posypano czymś szarym. Widłami, w towarzyszeniu głośniejszych krzyków, metodycznie, przez człowieka bez twarzy i cech charakterystycznych, w bezbarwnym uniformie.

2) kawałek szczęki w rzece

3) kinderbal

4) "to jest nasze Lebensraum"

Rudolf mógł się zatrzymać, nie schodzić po tych schodach. Zostać w Oranienburgu. Ile milionów by ocalało, gdyby nie jego chorobliwa potrzeba udowodnienia swojej przedsiębiorczości? Aż się kilkukrotnie zakrztusił tym przyszłym pyłem z kominów, które powstaną z jego inicjatywy.

 

za: https://www.facebook.com/joannessa.waszkowska/

Zwiastun filmu publikujemy z pełnym poszanowaniem praw autorskich metodą osadzania kodu zgodnie ze Standardową Licencją Youtube.