Czwarte opowiadanie w dwunastu zdaniach…
– Przepraszam, czy wie pan, gdzie w pobliżu jest antykwariat?
Zamyślony podniosłem wzrok, słysząc ten cichy aksamitny głos.
Miała delikatną twarz, ciemne oczy i lekko falistą kasztanową fryzurę z pierwszymi, dyskretnie siwymi, włosami.
– Właśnie idę w tamtym kierunku i pokażę pani drogę.
W jej ręku zauważyłem książkę w brązowych twardych okładkach z szarym płóciennym grzbietem, na którym wytłoczony był tytuł – „Za jeden twój uśmiech, Joanno”.
Zaciekawiony tytułem, spytałem – czy ja mógłbym kupić od niej tę książkę.
Spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem.
– Proszę, podaruję ją panu.
Podała mi dłoń na pożegnanie i odeszła.
W domu, zanim położyłem książkę na półce, przewertowałem jej strony i wtedy spomiędzy nich wypadła mała karteczka z numerem telefonu.
Minęło kilka dni zanim odważyłem się zadzwonić.
Po kilku sygnałach odezwał się cichy aksamitny głos – Tak, słucham…
.
za: https://www.facebook.com/photo?fbid=8637880789596038&set=a.837255379658657