Z pasji zajmuję się fotografią - moim celem jest zarejestrowanie ulotnych momentów które mogą się nigdy nie powtórzyć, pięknych chwil, przemijania, cykliczności pewnych zdarzeń czy zjawisk. Wszystko staram się robić możliwie jak najdokładniej, z zachowaniem odpowiednich zasad i utrzymania najwyższej jakości.
Wszystko zaczęło się od fotografii powietrznej, a więc - przestawiania perspektyw, dużych powierzchni z lotu ptaka, za pomocą drona. Dronem latam do teraz, wciąż przynosi mi to dużo radość i choć ta perspektywa zaczyna być coraz popularniejsza, to cały czas potrafi zaskakiwać.
Stopniowo jednak zacząłem urozmaicać swoje kadry o ujęcia z dołu, za pomocą aparatu fotograficznego. Jednak, robiłem to też na swój sposób i szukałem niejako swojej przegródki w dużej szufladzie, bo jak wiemy - fotografia to jedno słowo, ale ma niesamowicie wiele odnóg. Pomyślałem zatem, że chciałbym spróbować astrofotografii, czyli pokazywać nocne niebo: pozorne wędrówki gwiazd, fragmenty galaktyki w której znajduje się Układ Słoneczny - mowa oczywiście o Drodze Mlecznej, następnie łączyć to przykładowo w filmy poklatkowe lub robić tzw. wirówki (ruch wszystkich gwiazd przez kilka godzin uchwycony na jednym obrazie wynikowym).
Z czasem uznałem, iż fotografia z perspektywy w której operuje człowiek swoim ciałem z aparatem w dłoni jest również niesamowicie ciekawa, więc dobrze też się czuję w fotografii szeroko mówiąc - krajobrazowej. To cudowne uczucie zrobić zdjęcie danego obiektywu natury z bliska, z kilku stron - tak jak widzi to nasz wzrok, a potem wzbić się dronem w powietrze i uchwycić to miejsce otoczone ogromną przestrzenią.
Ostatnio chciałem jeszcze dołożyć jedną przegródkę do swojej fotografii - makrofotografię, czyli przestawianie makroprzestrzeni w dużym powiększeniu oraz żyjących w niej malutkich stworzeń. Wymaga to niesamowitej cierpliwości i dobrego miejsca.
To co opisałem wyżej to momenty polegające na zbieraniu materiału w postaci zdjęć. Później zaczyna się praca, potocznie mówiąc w obróbce, czyli importowaniu i katalogowaniu zdjęć za pomocą specjalnego programu, następna obróbka na zasadzie ciemni cyfrowej, ich export w postaci osiągniętej według własnych upodobań.
Finalnie dochodzimy do chyba najbardziej wyczekiwanego momentu, który niestety zanika w dobie cyfrowej, a ja go uwielbiam - mowa o druku zdjęć. Uważam, że jest to bardzo cenna pamiątka na długie lata (jeśli został użyty dobrej jakości papier fotograficzny) oraz pozwala budować albumy, stawiać zdjęcia w ramki, ale przede wszystkim - móc je dotknąć w postaci fizycznej. Niestety trzymając zdjęcie w postaci cyfrowej na dysku nie jesteśmy tego w stanie uczynić.
Podsumowując - mój obieg fotografii zaczyna się najczęściej od zaplanowania jej w głowie, albo działania w zależności od wydarzeń spontanicznych, na które nie mam wpływu. Następnie jest to często pracochłonna praca przed monitorem, dopięcie wszelkich detali - a finalnie uzyskanie postaci namacalnej na papierze.
Dążę do tego celu już długo i cały czas staram się poszerzać swoje horyzonty, nie zatrzymując się w jednym miejscu.
zapaliła ostatnią zapałkę nadziei tylko po to
by znów się sparzyć
lepiej już
nie czekać
nie ufać
nie wierzyć w cuda
już się zawiodła nie raz
nie dwa
w oknie bidula
widać tylko mgłę niespełnionych
dziecięcych marzeń
promienie radości
tak rzadko przenikają
do wnętrza
serce przesiąka
solą łez
kamienieje