Opowiadanie jest jednym z laureatów pierwszego etapu 
VII edycji Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego im Bolesława Prusa 
na opowiadanie młodzieży (2023/24).
organizator konkursu: Fundacja Kultury WOBEC
patronaty medialne:
https://miesiecznik-wobec.pl/ 
http://miesiecznik.e-kreatywni.eu/ 

==>ZOBACZ INNE opowiadania laureatów 1 etapu konkursu,
(wszystkie opowiadania opublikowane są również w Miesięczniku WOBEC

 

Niezapominajki / Adriana Fularczyk

Niezapominajki / Adriana Fularczyk

Ogródek Christiany posiadał wiele bujnych roślin. Zeszłego lata zdobyła się na zasianie niezapominajek, które w jej przeświadczeniu miały być symbolem oazy spokoju i dobrej, długotrwałej pamięci. Od dziecka wszyscy chwalili ją za dobrą pamięć do małych, nieistotnych rzeczy. Jak się później okazało, te małe i nieistotne rzeczy stawały się istotą problemu. Teraz, kiedy posiadała męża i dzieci, szybko nauczyła się, że problemy twarzą się właśnie z nieistotnych małych rzeczy, o których się nie pamięta. 

Wczorajszego ranka pokłóciła się z sąsiadką czyj pies zrobił dziurę pod płotem i wykopał wszystkie gerbery pani Hopper. Okazało się, że sąsiadka zapomniała o tym, jak wypuściła swojego nierozgarniętego beagla. W tym tkwił cały sęk, w niepamięci o małych i nieistotnych rzeczach, z których później rosną problemy wielkie jak grzyb atomowy w Hiroszimie. 

Podlewała swoje niezapominajki, niebieskie. Słońce okalało jej różowe od pudru policzki, a promienie rozświetlały ponuro krucze włosy. Spojrzała na zegarek, dochodziło do wpół do trzeciej. Wiedziała, że za lada moment w drewnianej furtce stanie jej mąż, Perry. Okaz zdrowia, silny i dobrze zbudowany mężczyzna, który o czternastej kończy pracę w niewielkiej firmie stolarskiej. Nienawidził tej pracy tak samo, jak deszczowych i ponurych dni, jednak miesięczna pensja pozwoliła utrzymać żonę i trójkę dzieci. Nienawidził pracy za to, że gdy chciał przytulić żonę, ona czuła jak suche i popękane dłonie dotykały jej ciała. To musiało być obrzydliwe uczucie, być może bardzo dziwne. Nienawidził desek, drewna i wszystkich wyrobów drewnianych. Cieszył się jedynie powrotem do domu i zabawą z jedenastoletnim Louisem, sześcioletnią Liberty i z niespełna ośmiomiesięcznym Leroyem. Czas z żoną i dziećmi cenił najbardziej. i nigdy o nich nie zapominał.

Christina usiadła na chwilę w cieniu drzew. Czuła jak wypieki zaczynają pojawiać się na jej pulchnych policzkach. Obserwowała Liberty, która bawiła się w piaskownicy. Była cała brudna, a w gąszczu jej długich, brązowych włosów na pewno znajdowały się ziarna piasku. Później pewnie nie będzie chciała się umyć, pomyślała. 

—   Liberty, co robisz? zapytała, choć nie oczekiwała odpowiedzi.

      Zamek. dziewczynka powiedziała półgłosem, który był ledwo słyszalny dla jej matki.

—-      Co zrobimy dzisiaj na obiad? zapytała Christina.

     Tata lubi makaron i szpinak znowu wyszeptała.

Christina wstała i podeszła do córki. Poczuła skurcz w żołądku i to pchnęło ją do wstania. Delikatnie ucałowała czoło córki i poczuła zapach jej brzoskwiniowego szamponu do włosów. Nie sądziła, że zapach będzie się tak długo utrzymywać. 

  Pójdę zobaczyć do Leroya oznajmiła Bądź grzeczna.

Wiedziała, że mogła pozostawić Liberty samą. Dziewczynka potrafiła sprostać oczekiwaniom rodziców. Przecież każdy rodzic chciałby mieć ciche, spokojne dziecko, które nie sprawia problemów i ponadto potrafi się sobą zająć. Liberty przez swoją spokojną naturę nie chodziła jeszcze do przedszkola. Christina i Perry uważali, że społeczeństwo zniszczyłoby jej osobowość. Lecz oboje zapomnieli, że wychowanie dzieci w bańce, wizji świata, której sami pragnęli nie była korzystna. Za rok pójdzie do szkoły i ludzi, oznajmiła kiedyś Christina.

Leroy spał spokojnie w drewnianym łóżku, przykryty niebieska kołderką, jeszcze z czasów swojego starszego brata Louisa. Lou i Leroy nie byli do siebie podobni. Być może dopiero za kilka lat Christina i Perry dostrzegą podobieństwa, ale ona jako matka, która zna każdą część dziecka, wiedziała, że będą różni. Pomimo tego, obaj byli podobni do ojca. Christina była przekonana, że za kilka lat, Lou będzie dobrze zbudowanym młodym chłopakiem, a wszystkie dziewczyny będą się za nim oglądać. Leroy też taki będzie, przystojny, miły i grzeczny. Tak, jak teraz. Patrzyła na syna i wiedziała, że czeka ją świetlana przyszłość. Jej dzieci, wychowane w zaciszu, bańce, o której nie zdawała się mieć pojęcia, zawsze z nią będą. a ona będzie mogła cieszyć się życiem, mężem i swoimi niezapominajkami. 

 

***

Christina siedziała w ogrodzie. Widziała jak brązowe liście, suche jak wiór opadają na wysuszoną trawę. Niebo było pochmurne, a temperatura zbyt niska jak na jesienną pogodę. Kobieta siedziała na swoim wózku inwalidzkim. Obserwowała auta, które szybko mijają dom spokojnej starości, inaczej dom strachów i śmierci, jak to zwykła mówić. Nie uśmiechała się. Codziennie przesiadywała na werandzie i czekała, aż ktoś zasadzi niezapominajki. Ja pamiętam o was, pomyślała staruszka. Lecz o niej nie miał kto pamiętać. 

Tego dnia, w którym Liberty bawiła się w piaskownicy, zadzwonił telefon. Telefon z pracy Perrego. Był to jego szef, Ted. Christina niemal od razu rozpoznała jego zazwyczaj miły i nonszalancki głos z akcentem teksańczyka. Tym razem okazał się być ponury, pełen trwogi i przez moment wydawało jej się, że mężczyzna po drugiej stronie słuchawki płakał. Ted powiedział, że Perry jest w szpitalu. Spadły na niego drewniane belki, które ważyły tonę. Zmarł w czasie operacji. Dopiero trzy lata później, była w stanie nadal być matką. Jednak niedługo się pocieszyła. 

Louis od zawsze będąc dzieckiem pragnął wyjechać na kolonie letnie. Ojciec obiecał, że razem urządzą biwak i popływają kajakiem. Louis marzył, aby się tego nauczyć i postanowił przekonać matkę, aby pozwoliła mu wyjechać. Choć Christina, która zawsze była wyczulona na wyjazdy gdziekolwiek w obawie o dzieci, dała się przekonać pani Hopper. 

       Chcesz tak długo pozwalać im na żałobę? Jeśli tak, zgoda. To twoje dzieci, ale pozwól im to robić po swojemu. powiedziała Hopper głaszcząc swojego mopsa i popijając herbatę, pewnego wieczoru na werandzie Christiny i Perrego.

Christina przygotowała Lou odpowiednio na ten wyjazd. Nie zapominając powiedzieć mu, że bardzo go kocha i jak wróci po tygodniu zabawy, zabierze go na basen i w końcu nauczy pływać. Jednak Louis nigdy już nie wrócił z letnich kolonii. Utopił się, bo chciał spróbować pływania na kajakach. Gdyby tylko Christina wiedziała, że opiekun ich grupy zorganizuje spontanicznie biwak nad jeziorem, Louis dalej by żył, a ona patrzyłaby jak wszystkie dziewczyny uganiają się za jej synem. 

Przez następne dwadzieścia lat, Christina chodziła do ogródka tylko po to, aby wspominać syna i męża. Przecież to tam wszystkie wspólne chwile spędzali razem. Była już całkiem samotna. Liberty wyszła za mąż, była ponoć bardzo szczęśliwa. a Leroy odwiedzał ją tylko, gdy czegoś potrzebował. Choć nadal kochała ich tak mocno. Nie potrafiła tego pokazywać. Wciąż tkwiła w tragedii, jaka ją spotkała i po nocach czuła szorstkie dłonie męża i widziała twarz Louisa. Ale siedząc w ogródku, odpoczywała, dopóki dwadzieścia trzy lata później znowu zadzwonił telefon. Była pewna, że to Liberty, która niebawem powie jej, że jest w ciąży. Dla Christiny wnuk byłby wybawieniem. 

        Witam. Pani Christina Garner? zapytała kobieta po drugiej stronie słuchawki.

      Tak? jęknęła.

       Jest mi niezmiernie przykro, ale dzwonię, aby zawiadomić panią o śmierci córki. Została brutalnie zamordowana i właśnie przewożą jej ciało do kostnicy.

Christina pełna łez w oczach rzuciła słuchawką w kąt. Słyszała cichy głos, najprawdopodobniej, pielęgniarki albo kogoś z policji. 

        Dzień po telefonie, została wezwana na komisariat. Tam powiedziano jej, że Liberty została zamordowana przez własnego męża. Christina była zmuszona do potwierdzenia tożsamości córki. To co wtedy zobaczyła nie przypominało jej Liberty, to nawet nie wyglądało jak człowiek. Tylko mięso wyrobione przez rzeźnika. Ale wiedziała, że to jej córka. Była matką i jak każda matka, znała każdą część swojego dziecka. Psycholog powiedział jej, że Liberty zmagała się z depresją, a jej mąż był socjopatą. w gniewie zamordował Liberty, która zbyt długo milczała, gdy ten zapytał kiedy zrobi obiad. Była nękana psychicznie i fizycznie. Dopiero teraz, siedząc w brzydkim ogrodzie, Christina zdała sobie sprawę dlaczego. Nigdy ona, ani jej mąż nie nauczyli jej asertywności. Liberty żyła w bańce, w której świat jest piękny, podobnie jak ludzie. i los chciał, aby właśnie cicha, spokojna Liberty trafiła na potwora, któremu nie potrafila się sprzeciwić. Życie Liberty wyglądało jak zamek z piasku. z zewnątrz piękny, bujny i urodziwy, zbudowany przez nią samą, ale niestety piaskowe fundamenty nie są w stanie długo się utrzymać. Jej życie nawet nie miało fundamentów. 

Dopiero dwa tygodnie po śmierci córki, mogła ją pochować. Wtedy ostatni raz

widziała swojego syna, Leroya. Nie licząc zdjęcia w gazecie, która ukazała się dwa dni przed jej sześćdziesiątymi trzecimi urodzinami. Oczy Leroya były zamazane cenzurą, ale wiedziała, że to on. Poza tym nagłówek nie pozostawił żadnych wątpliwości. Leroy G. aresztowany za pobicia, kradzież oraz gwałt. Pragnęła wierzyć, że to nie był jej syn. Lecz prawda okazała się brutalna. Wiedziała, że Leroy nie był już tym grzecznym i cichym niemowlakiem, jak wtedy, w łóżeczku. Szybko zasmakował życia ulicznego, narkotyków, alkoholu, seksu i to wszystko sprawiło, że jej mały, grzeczny synek stał się potworem. Być może potworem na miarę męża Liberty. Nie sądziła, że kiedykolwiek z jej łona pocznie takie dziecię. Pewnie to czuła każda matka socjopaty, włącznie z matką Teddiego Bundy czy Jeffreya Dahmera. Ale czy czuła rozczarowanie? Nie. Przecież skąd miał wiedzieć jak być mężczyzną, który nie kradnie, nie używa przemocy i nie gwałci, skoro nie mógł pokładać nadziei we wzorze ojca czy brata. Dla niego oni nie byli nawet realni, byli tylko wytworem wyobraźni, wspomnieniem, które szybko odeszło. 

Pamiętała każde uczucie jako matka i żona. Nie czuła się spełniona. Dziwiła się, że jej psychika jest w stanie znieść wszystkie tragedie, tyle bólu. Pamiętała każde wspomnienie i te cholerne, nieszczęsne niezapominajki, które paradoksalnie przypominały jej o pamięci. Pamięć o niemowlaku w kołysce, małej dziewczynce w piaskownicy i chłopcu na kajaku, a także mężu, który nienawidzi desek, były tak nieistotnymi elementami, że stały się istotą jej problemów. Wszyscy po kolei odeszli. a jej zmartwieniem pozostał tylko ból po stracie i nadchodząca śmierć, która tułaczym i mozolnym krokiem wlokła się, aby zakończyć żywot Christiny. O Christinie Garner już nikt nie będzie pamiętał. To ona jest ostatnim problemem. Niezapominajki już nigdy nie urosną. 

Od redakcji: 
Dla publikowanych w naszym miesięczniku utworów literackich stosujemy bardziej rygorystyczną licencję Creative Commons: BEZ UTWORÓW ZALEŻNYCH.
Wynika to z konieczności zablokowania możliwości wykorzystania publikowanego utworu w formie plagiatu (co niestety bardzo często się zdarza, szczególnie w internetowych grupach literackich).